piątek, 27 stycznia 2012

Skąd pomysł i dlaczego warto.

Pomysł
Zaczęło się w kwietniu 2009 roku, kiedy rozpoczęliśmy  z żoną operację kupna mieszkania na Wiszących. Dostaliśmy mapki, foldery i td. Wybraliśmy sobie takie,jakie nas interesowało, co więcej, tuż obok miał być otwarty teren z boiskiem i parkiem. Było super!! Tak,tak......było..... w kwietniu.....W październiku , po zakończeniu procedur i podpisaniu wszystkich dokumentów przypadkowo odwiedziłem punkt sprzedaży Hossy w Madisonie. Stała tam już nowa makieta osiedla, inna ,niż ta,którą oglądaliśmy z żoną w kwietniu, maju i czerwcu. I tam już nie było parku i boiska tylko dwa wieżowce (to te obecnie budowane przy Przytulnej). Pomyślałem: "Hola,hola. Mam mapkę, ofertę! Na podstawie oferty kupiłem mieszkanie za duże dla mnie pieniądze. Tak nie można!". Potem popatrzyłem na mapkę, a tam napisane było od początku, że deweloper zastrzega sobie prawo do zmiany projektu zagospodarowania terenu.Co oznacza, że prawnie wszystko gra.
Uznałem jednak,że sprawy tak sobie pozostawić nie można. Porozmawiałem na osiedlu z kilkoma sąsiadami i napisałem list do Hossy w tej sprawie. Oto on.


Efekt? Zaskakujący! Całkiem poważnie dostałem natychmiast zaproszenie do Gdyni, do centrali Hossy. Rozmowa była miła i sympatyczna. Oczywiście sam jeden nic nie mogłem osiągnąć. Tyle dobrego,że dowiedziałem się o planach budowy szkoły na WO (z obiektami sportowymi),i tu ciekawostka - planu tego  nie było jeszcze na dokumentach,które mi pokazano. Nie było go nawet na szkicach planowania, ani też na mapkach własności. Być może deweloper faktycznie planował szkołę w przyszłości (jeśli tak,to dość późno się za to wziął). Ale być może list,który jest powyżej przyspieszył taki plan. 
W każdym razie otrzymałem zapewnienie, że G.I. Hossa jest otwarta na inicjatywy i będzie starała się współpracować. Ja to biorę za dobrą monetę i  twierdzę,że trzeba to wykorzystać. Niedawno ponownie wybrałem się do Gdyni i rozmawiałem o takich właśnie sprawach. Hossa wciąż jest otwarta.
I stąd powstał pomysł założenia stowarzyszenia obywatelskiego. Poczytałem trochę w internecie, pozbierałem informacje od znajomych, którzy działają w takich stowarzyszeniach. Po drodze jeszcze spotkałem się z Maciejem (z zarządu jednej z wspólnot na WO), który wsparł mnie dobrym słowem. Spotkałem się też z naszym Radnym Krzyśkiem, który pomysł gorąco popiera. A dalej? Dalej, miłe Sąsiadki i drodzy Sąsiedzi , wszystko zależy od nas.

Dlaczego warto założyć stowarzyszenie?
Bo dostaniemy tyle, o ile będziemy umieli się upomnieć. Dla miasta jeden mieszkaniec, czy jeden pan Radny to prawie nikt. Natomiast jeśli zwróci się grupa kilkudziesięciu mieszkańców w imieniu kilkuset rodzin z całego osiedla, to wtedy można zadziałać. Medialnie też (chociaż  trzeba ostrożnie uważać co i jak jest opisane). 
Z finansami jest dobrze, bo istnieje wiele funduszy i grantów możliwych do pozyskania. Tutaj miasto nawet pomaga. Paradoksalnie w wielu przypadkach to właśnie tylko inicjatywa obywatelska może pisać pewne projekty,które po realizacji i miastu, i Hossie, i osiedlu będą przydane. A dla mieszkańców nieraz niezbędne - weźmy brak choć kawałka konkretnego miejsca na sport czy rekreację  na WO (formalnie ani miasto ani deweloper nie mają obowiązku o to dbać. Smutne,ale prawdziwe).


Dodam tylko, że jestem zwykłym panem nauczycielem i muzykiem (filharmonia, powaga:) bez układów tu czy tam, a wszystko, co opisane wyżej było spowodowane moją inicjatywą i wolnym czasem,którego nigdy na takie sprawy nie żałowałem i żałować nie zamierzam. Trochę zrobiłem już dla młodzieży w Słupsku - tam póki co pracuję dwa dni w tygodniu (ciekawym mogę pokazać materiały.).

Zachęcam gorąco wszystkich zainteresowanych lepszymi Wiszącymi Ogrodami do współpracy. W dobie internetu i komórek wystarczy nawet choć trochę czasu w domu :)




Pozdrawiam

Piotr Jankowski


PS. Obraz listu proszę sobie ściągnąć na własny sprzęt, bo online może być niewyraźny. Przepraszam, takie uwarunkowania.



1 komentarz:

  1. Jako Radny i mieszkaniec popieram inicjatywę i jestem gotów ją wspomóc. Zgadzam się, że to ile ugramy zależy od nas samych. Pozostaję do dyspozycji i chętnie zaangażuję się w działania informacyjne czy wybrane projekty stowarzyszenia.

    OdpowiedzUsuń